Strona internetowa Jakuba Stanisława Wolaka

Wady Retiny, a zatem dlaczego nie kupować 16 GB iPada

Zaprezentowana niedawno czwarta generacja tabletu Apple wnosi wiele nowości – pojawił się nowy, bardzo szybki procesor, mniejsze złącze, czy uniwersalna antena 4G. Jedna z opcji pozostaje jednak bez zmian od premiery pierwszego iPada w 2010 roku – jego wersje pojemnościowe. Wciąż można go nabyć jedynie w 3 edycjach – 16, 32 i 64GB. Chociaż początkowo wydawało się to zupełnie wystarczająco, to postępująca era Post-PC i rosnące znaczenie w niej tabletu, pokazują, że najbardziej pojemny iPad, to wciąż za mało, aby konkurować z komputerami. 

Jestem użytkownikiem iPada 2 w wersji 16GB. Używam go od prawie półtora roku do przeglądania sieci, czytania i słuchania książek, prostej edycji fotografii a czasem także do hobbystycznego pogrania w gry. Ponieważ dosyć sporo korzystam z tego tabletu bez dostępu do sieci, dużo informacji przechowuje na dysku tego urządzenia. Dlatego przywykłem już do takiego komunikatu:

 iPad Mini

Aby sobie z tym radzić muszę stanowczo ograniczać się w instalowaniu aplikacji. Niestety dotarłem już do ?ściany? to znaczy do momentu, gdy nie mam już czego usuwać z tego urządzenia. Każdy megabajt jest wykorzystywany i nie mam już jak wgrywać na niego nowych programów. Muzyka, zdjęcia, jakie przechowuję na tym tablecie i tak zostały już poważnie ograniczone. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy było pojawienie się ekranów typu Retina w iPadach. Aplikacje wykorzystujące tą wysoką rozdzielczość, zajmują kilkukrotnie więcej miejsca. Nawet na urządzeniach bez tego ekranu! To niestety bardzo poważnie wpłynęło na ilość wolnej przestrzeni. Dziś każda aplikacja to kilkaset megabajtów, a większe takie jak iPhoto, Garageband, czy gry, zajmują po kilka gigabajtów. Wykorzystanie więc całego 16GB dysku, to żaden problem. Niestety 64 też? 

fot. Jakub Stanisław Wolak
fot. Jakub Stanisław Wolak

Jak już kilkukrotnie wspominałem w tym serwisie jestem użytkownikiem iMaca, MacBooka, iPada oraz iPhone. Zauważam jednak, że urządzenia Apple zaczynają się coraz bardziej zastępować – iPad spełnia zadania MacBooka, a MacBook iMaca. Tablet jest tym narzędziem, z którym najczęściej podróżuję, a notebook służy mi do codziennego korzystania z sieci oraz do wszystkich najczęściej wykorzystywanych prac na komputerze. iMac przydaje się jedynie wtedy gdy testuję jakiś system na maszynie wirtualnej, albo gdy obrabiam film czy zdjęcie i potrzebuję dużego ekranu i karty graficznej. Doszło do tego, że zacząłem wyłączać, a nie tylko usypiać ten komputer, co nigdy wcześniej mi się nie zdarzało. Niestety wykorzystując iPada w terenie jego maleńki, 16GB dysk jeszcze bardziej mi przeszkadza – zwłaszcza, że nie można go w żaden sposób rozbudować. 

Notebook (czy później netbook) w podróżach zawsze służyły mi do tego, aby przenieść zdjęcia jakie wykonałem, na dysk. iPad pomimo swojego zamkniętego interfejsu także to umożliwia, choć niestety bez opcji przeglądania zdjęć wprost z karty pamięci. Zatem aby oglądnąć wykonane fotografię muszę wpierw przenieść je do dysku tabletu. Na 16GB dysku oczywiście nie ma o tym mowy, jednak i 64GB iPad mógłby się okazać bardzo szybko do tego zbyt mały.

16GB iPad 4 z generacji a anteną 4G kosztuje 2700 PLN. Dopłata do 64GB dysku to aż 700 złotych. Wydając 3,5 tysiąca złotych chciałbym jednak kupić urządzenie, które będzie już w pełni zastępowało mi komputer w podróżach. Zatem muszę mieć możliwość wrzucenia na niego przynajmniej kilku filmów, albumów muzycznych, wspomnianych wcześniej fotografii, oraz zainstalowania sporej ilości aplikacji. Czy 64GB to wystarczająca pojemność? Zważywszy na to iż jeden film w rozdzielczości potrafiącej wykorzystać ekran Retina zajmuje po kilka gigabajtów, aplikacje nie wiele mniej, a iTunes informuje mnie, że moja kolekcja muzyczna ma 15,7GB, wykorzystanie takiej przestrzeni nie będzie żadnym problemem. Mogę ponownie zacząć się ograniczać, ale dlaczego mam to robić? Chciałbym móc przechowywać lokalnie wszystkie moje najważniejsze dane, a nie ciągle decydować, co w danej chwili będzie mi potrzebne. Z tego powodu uważam, że Apple powinno udostępnić 128GB iPada. I zakończyć sprzedaż wersji 16GB. 

Jak już wcześniej wspomniałem, korzystanie obecnie z 16GB iPada to wielka udręka. Możliwości tabletu ogranicza mi nie procesor, nie system operacyjny, a jego dysk! Ograniczenie dostępności tej konfiguracji, z pewnością spowoduje, że rozczarowań z powodu szybko zapełnionego urządzenia będzie dużo mniej. Jednocześnie 128GB wersja, z pewnością przyjęła by się u osób, chcących bardziej profesjonalnie wykorzystywać swojego iPada. Duża pojemność byłaby z pewnością przydatna w importowaniu i obrabianiu filmów i zdjęć w iMovie i iPhoto oraz podczas tworzenia muzyki w Garageband.  Przechowywanie muzyki i książek także przestałoby być problemem.

Ważnym argumentem w tej sprawie jest też fakt, iż obecnie największy iPad ma dysk taki, jaki można znaleźć w najmniejszym MacBooku. Jeśli chcemy myśleć o erze post-PC, a zatem takiej, w której komputer nie pełni już najważniejszej roli, należy to zmienić. Pozostaje jedynie kwestia techniczna – zważając jednak na to iż w ultracienkich iMacach, można znaleźć nawet 768GB dysk, nie powinno być to najmniejszym problemem. Najbliższa prezentacja Apple, zapewne już wiosną 2013 roku. Warto więc poczekać i przekonać się czy Tim Cook odzwierciedla moje poglądy…


Prev Next